Wydawca treści Wydawca treści

Historia Nadleśnictwa

Historia Nadleśnictwa Dynów najprawdopodobniej zaczyna się w Żohatynie - obecnie niewielkiej wsi.

Lasy Nadleśnictwa Dynów przed wojną należały w większości do prywatnych właścicieli, część z nich stanowiła dobra kościelne. W roku 1944, na mocy dekretu PKWN o przejęciu niektórych lasów na własność państwa, utworzono Nadleśnictwo Żohatyn składające się z leśnictw Wybrzeże, Dąbrówka i Dylągowa. Sąsiednie Nadleśnictwo Dydnia tworzyły m.in.leśnictwa Borownica i Wola Wołodzka.  z powodu toczacych sie na tym terenie w latach 1946-1948 walk UPA Nadleśnictwa nie prowadziły gospodarki leśnej.
W roku 1947 oraz 1949 na mocy ustaw i dekretów lasy po ludności przesiedlonej oraz nie będące w faktycznym władaniu właścicieli zostały upaństwowione. W roku 1951 zlikwidowano Nadleśnictwo Dydnia przyłączając leśnictwa Wola Wołodzka i Borownica do Nadleśnictwa Żohatyn i zmieniono jego nazwę na Nadleśnictwo Dynów. Powierzchnia Nadleśnictwa wynosiła wtedy 6677 ha.
Od  roku 1952 obowiązywał pierwszy, prowizoryczny plan urządzenia lasu. W następnych latach przekazywano Nadleśnictwu kolejne grunty przeznaczone do zalesienia (z dawnych PGR, następnie z Państwowego Funduszu Ziemii etc.)

Obecnie powierzchnia leśna Nadleśnictwa wynosi ponad 10,6 tys. ha

Zdjęcia historyczne zamieszczono dzięki uprzejmości Pana Jerzego Tabisza.


Najnowsze aktualności Najnowsze aktualności

Powrót

Śmiecić się nie opłaca

Śmiecić się nie opłaca

Mimo nowych uregulowań prawnych śmieci w lesie to wciąż aktualny temat. Niektórzy, nie bacząc na konsekwencje,  z bezmyślności czy przyzwyczajenia nadal wywożą  worki ze śmieciami do lasu. I choć  Lasy Państwowe piętnują ten proceder od wielu, wielu lat,  śmieci w lesie nie brakuje.  Pocieszający jest fakt, że wiele  przypadków jest wykrywanych przez straż leśną.

  Takie zdarzenie miało miejsce i u nas. Na początku lutego straż leśna Nadleśnictwa Dynów odnotowała nielegalne porzucenie śmieci na składzie leśnym przy drodze publicznej. Czynności operacyjne strażaków pozwoliły ustalić właściciela. Ten, zaskoczony błyskawicznym i skutecznym działaniem straży, przyznał się do winy. Sprawca wykroczenia został ukarany mandatem wysokości  250 zł złotych, musiał także po sobie posprzątać.

Wstyd został, pieniędzy w portfelu ubyło a śmieci i tak trzeba było zabrać.